Strona główna / Realizacje / Wielkie show dla (nie)korporacji

Spektakularne show dla (nie)korporacji - pokaz iluzji dla firmy DNV

Data: 26.08.2023, 15:04
Udostępnij:

Na takie eventy czekam cały rok. Imprezy świąteczne to kwintesencja wszystkiego, co najlepsze w spotkaniach firmowych. Jest elegancko, trochę odświętnie, a jednocześnie na luzie i w rodzinnej atmosferze. No i repertuar – nieco inny, bo zimowy, okolicznościowy. Magia świąt i magia iluzji na jednej scenie – czy może być lepiej?

Śnieg za oknem i w środku

To było wyzwanie – przygotować spektakularne show dla ponad 700 osób. Na imprezę świąteczną, która odbywała się w wielkiej przestrzeni Gdynia Arena. W tym obiekcie odbywają się największe imprezy masowe i koncerty w Gdyni. Już na etapie rozmów z organizatorem, znaną mi od lat agencją PROMOTION 360° wiedziałem, że będę mógł „poszaleć” i przygotować pokaz iluzji specjalnie na to wydarzenie. Do dyspozycji była ogromna scena, modułowe ekrany LEDowe, a także profesjonalne oświetlenie i nagłośnienie, zapewnione przez znakomitą ekipę techniczną. Jej szefem jest szczególny dla mnie człowiek – Maciek. To on zatrudnił mnie na mój pierwszy komercyjny pokaz w życiu. Było to 1 października 2005 roku, w Centrum Handlowym w Wejherowie. Maciek wiedział, że byłem początkujący, ale zaufał mi i wpuścił na scenę eventu, który organizował. Bardzo miłym akcentem opisywanej w tu realizacji było więc spotkać go ponownie po tak wielu latach.

Pokaz iluzji na scenie odbywał się po angielsku, ponieważ taki język komunikacji obowiązuje na co dzień w firmie DNV. Bardzo zależało mi na tym, by był spektakularny. Dlatego sięgnąłem po najlepsze efekty sceniczne z mojego arsenału. Występ zaczął się od trzęsienia ziemi, jakim był pokaz manipulacji laserami. Z tego co wiem, jestem jedynym iluzjonistą w Polsce, który łączy iluzję z techniką laserową. Pokaz polega na widowiskowym zaginaniu, rozciąganiu, mnożeniu i żonglerce wiązkami laserów. Wszystko perfekcyjnie zgrane z dynamiczną muzyką.

A potem było jak u Hitchcooka – napięcie już tylko rosło. Kolejne efekty iluzjonistyczne wprowadzały widzów w świat magii i wzbudzały uśmiechy na przemian z zachwytami. Mimo tego, że DNV to korporacja, ani trochę nie było czuć jakiejkolwiek korporacyjnej sztywności – pracownicy tej firmy pięknie się bawili i sprawiali wrażanie jednej, świetnie czującej się ze sobą rodziny. To rzadkość, więc tym milej wspominam możliwość występu właśnie dla nich. Planując ten występ bardzo pilnowałem tego, by mimo swego rodzaju spektakularności, na której mi zależało, nie zgubić najmocniejszego aspektu moich pokazów iluzji – interakcji z widownią. Nie zależy mi na wykonywaniu pokazów w stylu „Patrzcie, jaki jestem zdolny”. Wręcz przeciwnie – aktywnie włączam gości do zabawy, poprzez różne żarty, zaczepki i gagi, którymi angażuję widownię .

Napięcie rosło jednak nie tylko w ramach scenariusza show. Rosło również we mnie, ponieważ na finał pokazu iluzji na scenie przygotowałem zupełnie nowy efekt – wyczarowanie śniegu z pustych dłoni. Od dawna marzyłem o wykonywaniu tego efektu i w końcu nadarzyła się okazja. Było to ryzykowne, ponieważ nie zostawia się na finał występu nowego numeru – gdyby coś poszło nie tak, to ostatnią rzeczą, jaką w pokazie obejrzeliby widzowie byłaby nieudana sztuczka magika. A to bardzo źle wygląda. Ja jednak w przygotowania do premiery nowego efektu włożyłem mnóstwo pracy, mogłem też liczyć na pomoc mojego asystenta i całość wyszła naprawdę znakomicie. Specjalnie na ten wieczór ułożyłem odpowiednie słowa i wybrałem muzykę, która miała podkreślić ich przekaz. Trochę się pomądrzyłem o tym, że w dzisiejszych czasach, gdy nie ma na nic czasu, warto na chwilę przystopować i odpowiedzieć sobie na pytanie o to, co nas tak naprawdę uszczęśliwia. A potem na scenie zaczął padać śnieg…

Tak to wyglądało:

Iluzjonista Tomasz Jusza – świąteczna impreza firmowa

Wrócisz jeszcze do nas?

Po moim show scenicznym przyszedł czas na iluzję kontaktową, którą wykonuję wśród widzów. Przechadzam się pomiędzy stołami i grupami gości i prezentuję mocne i widowiskowe triki iluzjonistyczne bezpośrednio w ich dłoniach. Reakcje są naprawdę mocne, ponieważ magia dzieje się ludziom wprost w ich rękach. Mają wszystko podane jak na tacy, sami aktywnie uczestniczą w zabawie, mają poczucie pełnej kontroli tego, co się dzieje. A jednak – po kilku minutach zaczynają wierzyć w prawdziwą magię, a pytanie „Jak to zrobiłeś?” pada częściej niż „Do której jest czynny open bar?”.

Podczas mikroiluzji ponownie przekonałem się o nie-korporacyjnym charakterze widowni, dla której miałem przyjemność wystąpić. Każdy bardzo entuzjastycznie reagował na propozycję obejrzenia indywidualnego setu trików i z dużym zaangażowaniem w nich uczestniczył. Wiele grupek gości pytało nawet, czy jeszcze do nich podejdę ponownie, by mogli obejrzeć coś więcej. Bardzo się starałem, choć nie mogłem tego wszystkim obiecać – było ponad 700 osób, a ja musiałem wyrobić się do północy. Przez ponad 3 godziny serwowałem więc gościom iluzję przy stolikach i pozytywnie mieszałem im w głowach. Szef firmy był tak rozbity i bezbronny, że przegnał mnie ze swojego stolika słowami „You’re a devil, go away!”. Było więc świetnie 🙂

Event firmowy dla DNV był jedną z najważniejszych i najbardziej wymagających realizacji, jakie miałem w swojej 17sto-letniej karierze. Premiera nowego efektu, ogromna scena, którą należało wypełnić czymś spektakularnym i w pełni jakościowym, a następnie ponad 3 godziny iluzji kontaktowej to niezła mieszanka emocji, stresu i poświęcenia. Ale było warto – wspaniała widownia obdarowała mnie ogromną ilością pozytywnej energii i z radością obserwowałem uśmiechy, jakie udało mi się wyczarować na ich twarzach.

Zapraszam do kontaktu

Iluzjonista Tomasz Jusza