Strona główna / Realizacje / Sylwestrowa Skrzynka w skrzyni

Sylwester z Katarzyną Skrzynecką w Dr Irena Eris Hotel SPA Mazury Wzgórza Dylewskie

Data: 20.08.2023, 15:04
Udostępnij:

To był szalony grudzień. Taki, w którym człowiek powoli zapomina, jak się nazywa, a dni zlewają się w jedno długie pasmo kolorowych obrazów, nowych twarzy, rzeczy do zrobienia i do zapamiętania. Miesiąc, w którym nie wiadomo za co się złapać. Czasu, jak wiadomo, zawsze jest za mało. Ale tego grudnia czasu nie było wcale…

No dobra, to ją wyczaruję

Te słowa były moim zobowiązaniem. Managerowi agencji artystycznej, który zaprosił mnie do współpracy podczas Balu Sylwestrowego, obiecałem, że nowy rok rozpoczniemy wyjątkowo. Magicznie i z pompą. Potrzeba więc było magii i pompy. Co ciekawe, w przypadku tego zlecenia odpowiadałem nie tylko za magię (co w przypadku bycia iluzjonistą raczej nie dziwi…), ale także trochę za tę pompę.

Manager (dla mnie po prostu Filip) zapytał mnie, czy znam kogoś, kto mógłby poprowadzić Bal Sylwestrowy w Hotelu Dr Ireny Eris we Wzgórzach Dylewskich. To jeden z kilku prestiżowych hoteli spa, należących do sieci Dr Eris. Najwyższy, 5-gwiazdkowy standard, który wymagał obecności prawdziwej gwiazdy. Od razu pomyślałem o Katarzynie Skrzyneckiej, znanej osobowości telewizyjnej, aktorce i piosenkarce. Było to świeżo po jej wielkim sukcesie w I edycji programu „Twoja twarz brzmi znajomo”, którą przebojem wygrała. Dlaczego akurat ona? Ponieważ Kasia w swojej bogatej karierze artystycznej miała również epizod bycia asystentką iluzjonisty. Było to przy okazji nagrywania programu telewizyjnego. A to wszystko zmienia – miała już doświadczenie i rozeznanie w tym, z czym może wiązać się udział w pokazie iluzji.

Jako, że z nieznanego mi powodu bardzo lubię komplikować sobie życie, rzuciłem hasło, że na finał pokazu iluzji na scenie ją wyczaruję. W ten sposób miałem wprowadzić ją w resztę wieczoru, podczas którego miała zaprezentować kilka swoich najlepszych „wykonów” z polsatowskiego programu. Negocjacje trwały krótko, Kasi ten pomysł się spodobał. Pozostało zatem wymyśleć metodę na pojawienie na scenie osoby, która nosi urocze przezwisko „Skrzynka”…

Skrzynka ze skrzynki

Chociaż w poprzednim akapicie używałem słowa „scena”, to było to lekkie nadużycie. Nie miałem bowiem do dyspozycji sceny, a jedynie parkiet na środku sali, otoczony z 3 stron widownią. Ograniczyło to mocno zakres metod iluzjonistycznych, które wstępnie rozważałem. Dodatkową trudność stanowił fakt, że od osoby z kategorii VIP nie mogę oczekiwać tkwienia przez kilka minut w niekomfortowej pozycji gdzieś „w ukryciu”. Opisywałem to szerzej także tutaj.

Po wielu rozważaniach stanęło na efekcie znanym jako „Book of life”. Efekt polega na wyczarowaniu VIPa z wielkiej księgi. Co ważne, w komfortowej pozycji stojącej, umożliwiającej efektowne i szybkie wyjście przed publiczność. Rekwizyt ten pasował mi tym bardziej, że wielkie okładki księgi można było odpowiednio udekorować, z czego skrzętnie skorzystałem. Wymyśliłem, design a’la kalendarz, bardzo na czasie w kontekście sylwestrowej zmiany roku (2017 na 2018). Pozostało więc najtrudniejsze, czyli zbudować to cudo.

Nie było łatwo – plany i projekt skończyłem w listopadzie, na budowę rekwizytu miałem więc cały grudzień. Przynajmniej w teorii, bo akurat tego grudnia (2017 rok) miałem 32 inne pokazy iluzji, czyli więcej niż jeden dziennie. W trybie „na wariata” tworzyłem więc kolejne partie rekwizytu, korzystając z pomocy firmy metalurgicznej i zaprzyjaźnionej hurtowni tkanin. Kawałek po kawałku, w ciągu 3 tygodni, powstał całkiem zgrabnie wyglądający rekwizyt, gotowy do wyczarowania VIPa. Przyznam zupełnie szczerze, że robiłem go w ciemno – nigdy wcześniej nie budowałem czegoś takiego, nie znałem też wymiarów Kasi, a zapytać jakoś się krępowałem… Pozostało nagrać szybki film instruktażowy, by Kasia Skrzynecka mogła zdalnie zapoznać się z tym, co ją czeka.

Magiczny Nowy Rok

W Sylwestra, kilka godzin przed startem balu, miałem przyjemność poznać Kasię na żywo. Przemiła osoba! Zrobiliśmy szybką próbę, po której poziom stresu skoczył mi do maksimum. Stało się tak dlatego, że z rekwizytu odpadło jedno kółko, a ja nie miałem narzędzi, by to naprawić. Kasia poszła szykować się na bal, a ja zostałem na parkiecie z niestabilnym wielkim pudłem, którego za kilka godzin miałem użyć w najbardziej prestiżowym momencie. Nie pytaj jak, ale z pomocą kilku bardzo pomocnych osób i odrobiną magii udało się całość wzmocnić i przygotować na mój występ iluzjonistyczny.

Bal się rozpoczął, a po pewnym czasie konferansjer zapowiedział mój występ. Nie było łatwo robić go w sytuacji, gdy poziom adrenaliny osiągał maksimum. Na szczęście cały pokaz iluzji szedł bardzo sprawnie, a widownia reagowała naprawdę sympatycznie. Kiedy w końcu nadszedł Ten Moment, byłem już nieco spokojniejszy. I wiesz co…wyszło świetnie. Rekwizyt zadziałał dokładnie tak, jak trzeba, a Kasia zaskoczyła mnie i widzów niezwykle efektownym wyjściem z księgi. Nie bez powodu nazywana jest gwiazdą, bo zrobiła naprawdę niesamowite wrażenie. Entuzjazm widowni pamiętam do dziś!

W ten właśnie sposób rozpocząłem 2018 rok. Wyczerpany po najbardziej szalonym grudniu, jaki miałem w życiu. Ale również z poczuciem ogromnej satysfakcji, że tworzyłem jedyne w swoim rodzaju wydarzenie, którego byłem nie tylko uczestnikiem, ale i współautorem. Doświadczenie i wnioski zebrane z tego dnia pozwoliły mi podejmować kolejne, jeszcze bardziej wymagające wyzwania. I wciąż nie mam dość!

Zapraszam do kontaktu

Iluzjonista Tomasz Jusza